Ostatnio miałam tyle pomysłów na maski do włosów, że w końcu zdecydowałam się nie kombinować. Skalp nadal jest w fazie buntu więc teraz przez swędzenie muszę myć włosy co drugi, maksymalnie trzeci dzień... Kupiłam Clotrimazolum i przy mocniejszym swędzeniu postanowiłam go wypróbować. Chciałabym pójść do trychologa ale że w okolicy żadnego nie ma to muszę się wybrać do dermatologa... To ile będę musiała poczekać na wizytę na NFZ? Pół roku? Rok? Echh...
Co zrobiłam z włosami?
1. Umyłam balsamem Mrs. Potter's z nagietkiem x2
2. Nałożyłam na jakieś 10 minut niebieską saszetkę Biovaxu z Alterrą granat i aloes
Efekt:
bez flasha i z flashem
Jak wam minął weekend?
Pozdrawiam :)
Rzeczywiście pięknie wygładzone! <3
OdpowiedzUsuńJa też miałam taki okres swędzenia. Przeszło mi po jantarze. Teraz za to mam szał wypadania! I jestem przestraszona silnie. Z tym clotrimazolem to bym odpuściła.
OdpowiedzUsuńŁadnie błyszczą :)
OdpowiedzUsuńGładkie, gładziutkie, śliczne po prostu :)
OdpowiedzUsuńpiekne a mgiełke własnie majstruje;)
OdpowiedzUsuńSą pięknie wygladzone :)
OdpowiedzUsuńWidać, że są wygładzone :)
OdpowiedzUsuń