poniedziałek, 3 listopada 2014

Dzień dla włosów

Witam! Czy wy też tak macie, że kiedy już myślicie, że znalazłyście idealny kosmetyk dla siebie, nagle przestaje działać? Ja właśnie tak mam z kosmetykami do twarzy i z szamponami - bardzo ciężko mi znaleźć taki, który by nie zrobił mi masakry ze skalpu. Kiedy więc skończył mi się jedyny, który mnie ostatnio nie podrażniał, postanowiłam wypróbować mycie odżywką. Jestem po trzecim takim myciu i przyznam, że jedna z najlepszych rzeczy, które mogłam zrobić dla swoich włosów i skóry głowy! :D

Użyłam odżywki Joanna Naturia z lnem i rumiankiem, która na długości raczej słabo wpływała na włosy, a okazało się, że świetnie nadaje się do mycia.

Muszę się nauczyć robić lepsze zdjęcia


Co zrobiłam dzisiaj dla swoich włosów?
1. Olejowanie na odżywkę - DeBa i olej z orzechów włoskich
2. Mycie odżywką Joanna Naturia z lnem i rumiankiem (x2 na wszelki wypadek ponieważ nałożyłam trochę więcej oleju niż zwykle)
3. Maska Kallos Banana na około 0.5h
4. Po spłukaniu maski, użyłam płukanki lipowej z dodatkiem octu jabłkowego
5. Joanna Rzepa
6. Na końcówki olejek Marion jojoba & słonecznik
7. Kilka psiknięć Gliss Kurem

Niestety jest już za ciemno na robienie zdjęć. Albo to włosy za długo schną albo za szybko się ściemnia ;) Zdjęcie więc dodam rano a póki co macie mój opis:

Po pierwsze i najważniejsze - skóra głowy mnie nie swędzi! Nie ma też przyklapu, którego się obawiałam, przyzwyczajona do włosów uniesionych od nasady przez szampony ziołowe. Włosy wydają się trochę przesuszone, jednak one mają tak zawsze zaraz po myciu. Zwykle dopiero następnego dnia okazują się być nawilżone o . O Już teraz jednak czuję, że są błyszczące i lekkie.

I CUDOWNIE PACHNĄ! Czytałam u wielu dziewczyn, że bananowy zapach  Kallosa szybko się ulatnia z włosów i niezmiernie mnie to dziwi, bo ja na swoich zawsze czuję ten zapach do następnego mycia :D Z pewnością to sprawka mojego wyczulonego węchu, który nie pozwala mi używać niektórych kosmetyków i olei (sezam z Biedronki pożegnał się z moją kosmetyczką po pierwszym użyciu i zamieszkał wśród kuchennych przypraw), jednak mam nadzieję, że nie tylko ja czuję ten piękny zapach :)


EDIT:

Teraz już widać różnicę między farbowaną częścią a odrostami. Tak bardzo chcę już mieć całkowicie naturalne! 




***
Zmieniłam nazwę bloga. To wszystko przez Pepę! To ona mnie do tego zainspirowała ;) Od samego początku nazwa miała nawiązywać do herbaty i mojego włosomaniactwa ale nie miałam żadnego pomysłu... Teraz jest i tak zostanie :)

11 komentarzy:

  1. Jestem strasznie ciekawa tego Kallosa bananowego :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę polecam. Tym bardziej, że Kallosy są tanie więc w razie czego nie szkoda aż tak pieniędzy :D

      Usuń
  2. Też jestem uzależniona od zielonej... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam właśnie bananową i jest cudowna, kocham ten zapach od pierwszego wąchania <3 właśnie mam ją na włosach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przed każdym użyciem najpierw ją muszę trochę powąchać bo zapah jest wspaniały :D

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Chociaż z twoimi nie mam się co równać :D

      Usuń

Czytam

Copyright © 2016 Laboratorium Sayaki , Blogger