Spędziłam wspaniały weekend z chłopakiem. Nawet przymknę oko na to, że wczoraj strasznie bolał mnie brzuch i przez dzisiejszy deszcz musiałam dziś umyć włosy, mimo że myłam je wczoraj i planowałam następne mycie dopiero na jutro/wtorek. No cóż, i tak było fantastycznie ^ . ^
Moje włosy bardzo potrzebowały protein. A że skończyły mi się wszystkie kosmetyki, którymi mogłabym je "doładować" proteinami, postanowiłam po raz pierwszy zrobić laminowanie żelatyną.
Jak wyglądała dziś moja pielęgnacja:
1. Nałożyłam na pół godziny olej rycynowy na skalp, a na długość odżywkę Ultra Doux Awokado i masło karite i olej lniany. Założyłam folię i zawinęłam ręcznikiem.
2. Umyłam szamponem Zenz Therapy z olejem jojoba.
3. Wymieszałam łyżkę żelatyny z trzema łyżkami gorącej wody i łyżką maski Alterra z granatem i aloesem. Folia + ręcznik na godzinę.
4. Spłukałam wodą.
5. Użyłam płukanki cynamonowej.
6. Osuszyłam je ręcznikiem i nałożyłam olej arachidowy na końce. Niestety, miałam go zbyt mało :( Muszę poszukać czegoś do zabezpieczania...
Rezultat:
Bałam się przeproteinowania a tymczasem... chyba źle zmyłam olej :(
Włosy są lśniące i mięciutkie. Następnym razem spróbuję bez płukanki i oleju przed laminowaniem. Tym razem nie chciałam przerywać kuracji.
Zdjęcia bez flesza, w sztucznym świetle, włosy jeszcze troszeczkę wilgotne w niektórych miejscach, co zauważyłam dopiero po zrobieniu zdjęć, kiedy zbierałam włosy do koka > . < Wiem, jestem sierotą. Rano dorzucę zdjęcie w naturalnym świetle.
Dobranoc.
EDIT 21.07:
Tak jak pisałam, zdjęcie z dzisiaj, w naturalnym świetle, bez flesza:
Jeszcze się nie rozprostowały po koczku.
masz bardzo ładne włosy
OdpowiedzUsuńlubię tę maskę z Alterry:)
OdpowiedzUsuńoj dużo się musiszdziewczyno jeszcze nauczyć, do zabezpieczenia zabrakło ci oleju? Przeciez to się ze dwie krople wciera - co widać zresztą ale jest potencjał, :-)
OdpowiedzUsuńOstatnia kropla poszła na końce grzywki ;)
UsuńWłochaty! \m/ mam taką samą koszulkę :)
OdpowiedzUsuń