poniedziałek, 21 lipca 2014

Mini zakupy. Olejek do ciała Wellness&Beauty Jojoba & masło shea

Mini zakupy. Olejek do ciała Wellness&Beauty Jojoba & masło shea
Obudziłam się z przeświadczeniem, że się spóźniłam. Nie wiem czemu, ale zaczęłam panikować, że wstałam o dziesiątej. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, że wstaję tak codziennie.

Od paru dni miałam apetyt na owsiankę, więc dziś w końcu zrobiłam ją sobie na śniadanie, z truskawkami. Pycha! Pierwszy raz jadłam owsiankę z truskawkami. Szkoda, że to koniec truskawkowego sezonu i już nie ma tanich, dobrych truskawek...


Jeszcze nie tak dawno owsiankę jadłam codziennie na śniadanie. Może powinnam powrócić do tego zwyczaju.

Jak co poniedziałek, poszłam do second handu. Kupiłam sobie spódniczkę i bluzę. Jest dość długa, przyda się na chłodne noce na Woodstocku :)




Byłam też w Rossmannie po olejek Wellness&Beauty z jojobą i masłem shea. Kiedy zobaczyłam go w ofercie promocyjnej, uznałam, że MUSZĘ GO MIEĆ, ponieważ uwielbiam kosmetyki z jojobą. Poszukałam w internecie czegokolwiek na temat tego olejku, ponieważ Rossnet jakby zapomniał o opisie i znalazłam TUTAJ opis działania i skład.


Olejek cudownie pachnie! Migdałami i... hmm... czymś słodkim. Przywodzi mi na myśl jakieś pyszne ciasto. O działaniu się nie wypowiem - dopiero go przecież kupiłam. Teraz mogę napisać tylko, że szybko się wchłania.

Obecnie w promocji kosztuje 9.29zł, normalnie 10.99zł.

W moim Rossmannie przy cenie była informacja, że promocja trwa od 10.07 do... wczoraj, mimo że w gazetce jest od dzisiaj... Kiedy zwróciłam na to uwagę jednej z pań tam pracujących, powiedziała, że "ta promocja trwa już długo". To tym bardziej ciekawe, biorąc pod uwagę fakt, że na Rossnecie ten olejek jest w nowościach. Nie zdążyłam tego powiedzieć, ponieważ kolejna klientka podeszła zgłosić jakiś błąd.
No cóż, bywa. Tak czy owak, mam olejek :D

niedziela, 20 lipca 2014

Niedziela dla włosów

Niedziela dla włosów
Już od jakiegoś czasu biorę udział w akcji Niedziela dla włosów, którą zaczęła Anwen, ale tak jakoś... nie mogłam się zabrać za napisanie posta na ten temat.

Spędziłam wspaniały weekend z chłopakiem. Nawet przymknę oko na to, że wczoraj strasznie bolał mnie brzuch i przez dzisiejszy deszcz musiałam dziś umyć włosy, mimo że myłam je wczoraj i planowałam następne mycie dopiero na jutro/wtorek. No cóż, i tak było fantastycznie ^ . ^


Moje włosy bardzo potrzebowały protein. A że skończyły mi się wszystkie kosmetyki, którymi mogłabym je "doładować" proteinami, postanowiłam po raz pierwszy zrobić laminowanie żelatyną.

Jak wyglądała dziś moja pielęgnacja:
1. Nałożyłam na pół godziny olej rycynowy na skalp, a na długość odżywkę Ultra Doux Awokado i masło karite i olej lniany. Założyłam folię i zawinęłam ręcznikiem.
2. Umyłam szamponem Zenz Therapy z olejem jojoba.
3. Wymieszałam łyżkę żelatyny z trzema łyżkami gorącej wody i łyżką maski Alterra z granatem i aloesem. Folia + ręcznik na godzinę.
4. Spłukałam wodą.
5. Użyłam płukanki cynamonowej.
6. Osuszyłam je ręcznikiem i nałożyłam olej arachidowy na końce. Niestety, miałam go zbyt mało :( Muszę poszukać czegoś do zabezpieczania...

Rezultat:
Bałam się przeproteinowania a tymczasem... chyba źle zmyłam olej :(
Włosy są lśniące i mięciutkie. Następnym razem spróbuję bez płukanki i oleju przed laminowaniem. Tym razem nie chciałam przerywać kuracji.



Zdjęcia bez flesza, w sztucznym świetle, włosy jeszcze troszeczkę wilgotne w niektórych miejscach, co zauważyłam dopiero po zrobieniu zdjęć, kiedy zbierałam włosy do koka > . < Wiem, jestem sierotą. Rano dorzucę zdjęcie w naturalnym świetle.

Dobranoc.


EDIT 21.07:
Tak jak pisałam, zdjęcie z dzisiaj, w naturalnym świetle, bez flesza:
Jeszcze się nie rozprostowały po koczku.

Czytam

Copyright © 2016 Laboratorium Sayaki , Blogger